Quantcast
Channel: aGwer | makijaż, kosmetyki, blogowanie
Viewing all 695 articles
Browse latest View live

Urban Decay, All Nighter Makeup Setting Spray | 3 sposoby na mgiełkę utrwalającą

$
0
0
Urban-Decay-All-nighter

          Firmy Urban Decay chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Ich palety Naked zrobiły furorę nie tylko wśród blogerek, ale wśród każdej potencjalnej kobiety, która nawet w małym stopniu interesuje się makijażem. Nic dziwnego, w końcu to klasyki. Osobiście bardzo lubię tę markę i chętnie sięgam po produkty, które oferuje. Byłam w posiadaniu Naked 3 i pracowałam na kilku innych produktach, które pozytywnie mnie zaskoczyły. Dzisiaj chciałabym Wam pokazać nieco inny kosmetyk marki Urban Decay, który również jest godny uwagi. Bo przecież chcemy aby nasz makijaż zawsze wyglądał nieskazitelnie i długo się trzymał. Czyż nie mam racji? 

Urban-Decay-All-nighter

          Szafy z produktami Urban Decay dostępne są stacjonarnie lub online w Sephorze lub na stronie firmowej UD. Ja swój produkt kupiłam w szczecińskiej Sephorze kilka miesięcy temu (jak nie rok!) i nadeszła pora abyście i Wy poznali go tak dobrze, jak ja. Mgiełka all nighter, Makeup Setting Spray jak sama nazwa wskazuje, to produkt stworzony do utrwalania makijażu. Producent zapewnia wielogodzinne, utrwalenie i odświeżenie, które sprawi, że nasz makeup będzie się trzymał nawet do 16 godzin. Według informacji na opakowaniu mgiełka nie posiada olejów ani parabenów. 

Jak stosować all nighter makeup setting spray?
Wystarczy spryskać makijaż mgiełką dwa lub trzy razy, trzymając atomizer 20-30cm od twarzy wykonując dłonią kształt krzyża. Od góry w dół i od prawej do lewej. W ten sposób mamy pewność, że cały makijaż został dokładnie pokryty utrwalaczem.

          Mgiełka Urban Decay świetnie sprawdza się w roli utrwalacza makijażu. Nie jestem pewna, czy faktycznie 16h ale u mnie po wielu testach, makijaż trzymał się prawie bez zmian przez 11h. Początkowo nie byłam do niej przekonana, wręcz byłam zła, że wydałam taką kasę w błoto, ale na szczęście się nie poddałam. Sprawdza się bardzo dobrze przy cerach suchych, normalnych i mieszanych, makijaż przez wiele godzin pozostaje nienaruszony. Niestety cery tłuste nie będą tak zadowolone, bo po około 7-8h makijaż wymaga niewielkich poprawek. Znalazłam natomiast trzy dodatkowe zastosowania mgiełki, za co lubię ją jeszcze bardziej!     

1. Zauważyłam, że mgiełka nadaje się nie tylko do utrwalania makijażu, ale i do likwidowania jego pudrowości. Zaraz po nałożeniu pudru warto popsikać twarz mgiełką all nighter, wklepać ją palcami lub gąbeczką i wrażenie pudrowości podkładu znika, a skóra wygląda na świeżą i naturalnie gładką.
2. Zdecydowanie ułatwia pracę podczas aplikacji pigmentów i sypkich cieni. Wystarczy spryskać nią pędzelek, którym chcemy nałożyć pigment lub cień i mamy pewność, że nie będzie się sypał i zdecydowanie dłużej wytrzyma na powiece.
3. Aplikując produkty w powyższy sposób zauważyłam, że kolory są bardziej intensywne, mocniejsze i bardziej jaskrawe. W końcu właściwie jest to aplikacja na mokro, a to zawsze podbija kolory - w przypadku mgiełki dodatkowo je utrwala. 

Urban-Decay-All-nighter

          Mgiełka Urban Decay nie jednokrotnie znalazła się wśród moich ulubieńców i tym razem nie mogę jej pominąć. Uwielbiam ją kiedy potrzebuję dodatkowego utrwalenia, a stosowana codziennie nie zapycha, nie podrażnia i nie przesusza. Jestem skłonna polecić go każdej z Was, choć 132zł to nie jest cena dla każdego. Na szczęście niejednokrotnie Sephora oferuje promocje i właśnie wtedy radzę rozejrzeć się za mgiełką all nighter. Lubię ją głównie za to, że jest wielozadaniowa i mogę ją stosować na co dzień!

Jestem ciekawa jakie są Wasze ulubione mgiełki utrwalające makijaż?

Przypominam, że na blogu trwa aktualnie konkurs z marką Semilac, w którym dwie osoby mogą wygrać zestaw lakierów! Po więcej szczegółów klikajcie w link [KLIK] lub w zdjęcie.


Nowości Semilac | Biscuit, Mint, Pink Gold

$
0
0
lakiery-semilac

          Już chyba możecie się domyślić, że totalnie przepadłam. Wystarczyło, że kilka razy nałożyłam lakier hybrydowy, aby zakochać się bez pamięci. Dwa, a przy dobrych wiatrach, nawet trzy tygodnie bez żadnych uszczerbek i z pięknym połyskiem paznokcie, to bardzo wygodne rozwiązanie do którego łatwo się przyzwyczaić. Ja od pierwszego użycia polubiłam się z lakierami Semilac i w związku z tym, moja skromna kolekcja powoli się powiększa. Do mojej gromadki w minionym miesiącu przybyło aż osiem lakierów i to właśnie te kolory chciałabym Wam dziś pokazać z bliska. Przygotowałam swatche abyście mogli dokładnie zobaczyć każdy kolor.

semilac-pink-gold

semilac-blog

            Wydaje mi się, że doszłam do tego momentu w moim życiu, kiedy na paznokciach preferuję coś lżejszego, bardziej eleganckiego. Chociaż wciąż uwielbiam mocne i jaskrawe paznokcie, a odcienie niebieskości należą do moich ulubionych, coraz częściej sięgam po subtelniejsze kolory. Jak sami zobaczycie, wśród moich nowości znajduje się sporo odcieni różu, ale i nie zabrakło czegoś z domieszką niebieskości. Nie mogłam się po prostu powstrzymać! Uznałam też, że niezbędnikiem wśród moich lakierów jest hard, który niejednokrotnie już uratował mój manicure. W mojej kolekcji znalazły się takie kolory jak:

  Pink Peach Milk 047 - delikatna, rozbielona pastelowo różowa brzoskwinia.
  Frech Beige Milk 051 - transparentny lakier, bardzo mocno rozbielony róż.
  Biscuit 032 - odpowiednik essie fiji, mleczny beż z delikatną nutką rozbielonego różu. 
  Violet Gray 104 - szarość o fioletowej tonacji z domieszką niebieskich tonów.
  Mint 022 - intensywna, ale wciąż lekko pastelowa i bardzo modna mięta.
  Night in Venice 095 - granat, w którym zatopione są srebrno niebieskie opalizujące drobinki.
  Pink Gold 094 - mocno perłowy, biżuteryjny odcień w odcieniu mocnego różowego złota.

          Na mojej liście znajduje się jeszcze kilka odcieni, które chciałabym sprawdzić i mam nadzieję, że będę miała okazję pokazać Wam je z bliska. Ostatnio mam fioła na punkcie kolorowych paznokci, więc możecie się spodziewać recenzji! Cały czas sprawiam się w aplikacji lakierów i radzenia sobie z ewentualnymi uszkodzeniami. Mam dla Was już kilka wskazówek jak radzić sobie z malowaniem paznokci lakierami hybrydowymi i przedłużyć ich trwałość. Na blogu znalazło się już kilka recenzji lakierów Semilac, a ja wciąż nie mogę się nimi nacieszyć.

semilac-blog

            Moja lista kolorów stale się powiększa i czasem brakuje mi czasu, żeby je wszystkie przetestować. Wybrałam teraz te najbardziej kuszące i mam w planach przygotować dla Was kilka stylizacji, a wśród nich propozycję ja manicure ślubny. Koniecznie dajcie znać, który kolor macie ochotę poznać jako pierwszy!

Przypominam, że na blogu trwa aktualnie konkurs z marką Semilac, w którym dwie osoby mogą wygrać zestaw lakierów! Po więcej szczegółów klikajcie w link [KLIK].



Jak regularnie pisać posty: 7 podstawowych kroków

$
0
0
jak-pisac-posty

          Jeżeli chcesz, aby posty na Twoim blogu pojawiały się regularnie, a zdarzają Ci się dłuższe przerwy w pisaniu, musisz poznać 7 kroków, jak regularnie pisać posty. Warto wprowadzić kilka zmian, które pomogą Ci w systematycznym tworzeniu treści na bloga. Osobiście uważam, że regularność, to jeden z ważniejszych elementów prowadzenia swojej strony, który pozytywnie wpływa na postrzeganie naszej marki jako blogera. Jeżeli prowadzenie bloga traktujesz poważnie, to stała publikacja treści na blogu przyciągnie czytelników, którzy chętniej będą wracać po Twoje treści. Przygotowałam dzisiaj poradnik, a właściwie wskazówki, które ułatwiają mi cykliczne tworzenie tekstów. Mam nadzieję, że korzystając z moich porad usprawnisz działanie swojego bloga. Zatem do dzieła!

1. Zrób listę tematów.

          Warto mieć pod ręką listę tematów, które chcesz poruszać na blogu. Łatwiej będzie Ci przygotować się do napisania tekstów nie martwiąc się, że nie masz na nie pomysłów - bo masz je przecież spisane! Jeżeli coś wpadnie Ci do głowy, moja rada jest taka, aby natychmiast to sobie zapisać - wierz mi, wyleci Ci to z głowy. Notatka w telefonie, w podręcznym kalendarzu czy notesie, okaże się Twoim najlepszym przyjacielem.

2. Przygotuj sobie treść postów w podpunktach.

          Zanim zabierzesz się do napisania właściwiej treści posta, dobrze jest mieć wypisane podpunkty, o których koniecznie chcesz wspomnieć. Znacznie przyspiesza to pisanie postów i ułatwia zawarcie niezbędnych informacji. Warto wykorzystać do tego chwilę, w której masz pomysł, ale nie masz czasu/weny żeby go napisać. Podpunkty ułatwiają pracę, zapewniają, że na pewno nie zapomnisz o tym, o czym chcesz napisać i pozwalają na usystematyzowanie niezbędnych informacji.

3. Zacznij planować tematy do publikacji.

          Ten element bardzo pozytywnie wpływa na regularność pojawiających się na blogu treści. Planowanie tematów, które chcesz opublikować na blogu pomaga przygotować teksty i daje czas na odnalezienie materiałów, który potrzebujesz do ich napisania. Ja osobiście planuję sobie tematy z tygodniowym wyprzedzeniem, żeby mieć czas na napisanie, przygotowanie zdjęć i ewentualną zmianę planów, gdyby do głowy wpadł mi inny pomysł, który natychmiast chcę zrealizować (co czasem się zdarza). Planowanie to jeden z najważniejszych elementów, o którym warto pamiętać jeżeli chcesz, aby Twój blog był prowadzony profesjonalnie.


jak-pisac-posty

4. Pisz na zapas.

           Jeżeli chcesz, aby Twoje teksty były jak najwyższej jakości, warto dać im trochę... dojrzeć. Mając napisaną treść, warto do niej wrócić po kilku godzinach czy nawet kilku dniach i przeczytać ją jeszcze raz. Jesteś wtedy w stanie wyłapać ewentualne błędy, poprawić literówki czy dodać coś od siebie, czego wcześniej w treści brakowało. Jeżeli masz wenę, nie ograniczaj się do jednego tekstu. Podczas pisania cały czas szlifujesz swój warsztat, a przecież to praktyka czyni mistrza!      

5. Nie rób zdjęć na ostatnią chwilę. 

          Samodzielne przygotowanie i obróbka zdjęć, to ogrom wysiłku i pracy. Robiąc zdjęcia do swoich postów, na pewno podzielasz moje zdanie, że wymaga to bardzo dużo czasu. W związku z tym, polecam mieć na komputerze folder z zapasem zdjęć, które chcesz wykorzystać przy postach na bloga. W wolnej chwili możesz usiąść do ich obróbki, w związku z czym zawsze będziesz mieć gotowe zdjęcia, o które nie trzeba będzie się martwić podczas pisania.

6. Planuj publikację z wyprzedzeniem.

           Skoro masz już przygotowane posty na zapas, masz gotowe zdjęcia, to nie pozostaje nic innego niż publikacja. Nie zawsze jednak masz czas na to, aby po prostu kliknąć "opublikuj". Opcja planowania publikacji przydaje się też podczas wyjazdów, kiedy chcesz całkowicie odciąć się od świata online, ale chcesz aby Twoi czytelnicy otrzymali odpowiednią dawkę treści. Ta opcja jest bardzo praktyczna też wtedy, kiedy masz mniej czasu, więcej pracujesz i nie zawsze pamiętasz, że danego dnia na blogu powinien pojawić się post. Jeżeli zaplanujesz wcześniej publikację - problem z głowy!

7. Napisz post ratunkowy.

          Wierz mi lub nie, ale jeden tekst, który trzymasz na czarną godzinę jest idealnym rozwiązaniem w kryzysowej sytuacji. Nie jednokrotnie dziękowałam sobie za to, że w zanadrzu miałam napisany tekst, który mogłam opublikować jednym kliknięciem. Czasem przygotowane teksty się kończą, czas ucieka, a Ty nie masz czasu żeby coś napisać i chcesz żeby tekst był doskonale przygotowany. Twój post ratunkowy może uratować Ci życie. Sama skorzystałam z takiej opcji nie raz i uważam, że to doskonałe rozwiązanie, jeżeli czasem po prostu... brakuje Ci czasu.

          Mam nadzieję, że przedstawione przeze mnie 7 kroków pomogą Ci regularnie tworzyć posty na bloga. U mnie te elementy świetnie się sprawdzają i rzadko zdarzają mi się dłuższe przerwy w publikacjach. W ciągu tych czterech (prawie) lat blogowania, wyrobiłam sobie pewne schematy, dzięki którym mogę systematycznie pisać treści na bloga. Mam też nadzieję, że kolejny post z serii Blogowanie od kuchni przypadł Ci do gustu, jeżeli jakieś zagadnienia związane z blogowaniem budzą Twoje zainteresowanie, daj znać w komentarzu! Chcę aby ta seria regularnie pojawiała się na blogu, więc może uda mi się rozwiązać Twój problem.

Jakie są Wasze sposoby na regularne publikowanie postów?

theBalm Meet Matt(e) Nude | idealna matowa paleta

$
0
0
Meet-matte-nude

            Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić Matta. Matt, a właściwie Meet Matt(e) Nude firmy theBalm to facet, który gotów jest spełnić wymagania nawet najbardziej wymagającej kobiety. Jeżeli chodzi o makijaż - jest niezastąpiony. theBalm ma w swoim asortymencie produkty, które od dawna podbijają serca kobiet na całym świecie. Chyba nie jedna z nas zna Bahama Mama, jeden z najsłynniejszych bronzerów w blogosferze. Niezbędnikiem każdej makijażomaniaczki jest również rozświetlacz Mary Lou i oczywiście... nie mogę zapomnieć o paletkach Nude Tude i Nude Dude, które wciąż są kultowymi produktami marki. Każdy z tych kosmetyków zrobił furorę wśród użytkowniczek i to nie bez powodu. Jeżeli macie ochotę bliżej poznać Matta, kolejną propozycję firmy theBalm, nie możecie pominąć dzisiejszego tekstu.

Meet-matte-nude-blog

            Paleta Meet Matt(e) Nude (159zł), zamknięta jest w klasycznym dla firmy kartonowym opakowaniu. Stylistyka jak zwykle zachowana w klimacie pin up i jakość wykonania na najwyższym poziomie. Nie muszę chyba mówić, że całość prezentuje się niezwykle kusząco nie tylko z zewnątrz, ale i w środku. Doskonałe wykonanie, wysokiej jakości, praktyczne lusterko i wygodny rozmiar palety, daje świetną propozycję do codziennego makijażu, nawet podczas wyjazdów. Za jej pomocą możemy wykonać seksowny, mocny i drapieżny makijaż na wieczór, ale i lekkie subtelne oko do szkoły czy pracy. Dobór kolorystyczny sprawia, że będzie pasował kobiecie o każdym typie urody, a matowe wykończenie sprawdzi się nawet u kobiet dojrzałych.
         Paleta zawiera dziewięć, sporej wielkości matowych cieni o lekkiej, kremowej konsystencji i niesamowitej pigmentacji. W środku znajdziemy zarówno ciepłe jak i chłodne brązy, szarość, delikatnie rozbieloną beżową żółć i przytłumioną biel, a moim ulubieńcem jest delikatnie łososiowy róż. Wszystkie cienie mają powalającą pigmentację, której nie towarzyszy nadmierne osypywanie. Muszę przyznać, że w przypadku Meet Matt(e) Nude, nie musimy martwić się o problem z poprawkami podczas malowania. Cienie osypują się w bardzo niewielkim stopniu i nie sprawiają większych problemów. Ja bardzo często używam tej palety jako bazy, budującej kształt oka i makijażu. Kolory pięknie się rozcierają, łączą ze sobą i co najważniejsze - nie tracą przy tym intensywności. Świetnie się trzymają na bazie z korektora (którą lubię najbardziej), cienia w kremie lub bazie dostosowanej do utrwalania makijażu oczu.

Meet-matte-nude

Meet-matte-nude

           Zdaję sobie sprawę z tego, że paleta nie należy do najtańszych, ale jej jakość rekompensuje zainwestowaną kwotę. Ponadto cienie są naprawdę sporej wielkość i starczą na kilka lat codziennego użytkowania. Na szczęście odcienie sprawdzają się w tak wielu przypadkach, że możecie mi wierzyć - ciężko Wam będzie sięgnąć po coś innego. Przyznam się bez bicia, że aktualnie jest to jedna z moich ulubionych palet i sięgam po nią prawie codziennie. Zawsze jak jej używam jestem pewna, że makijaż przetrwa wiele godzin i będzie zawsze wyglądał nieskazitelnie! Kusi mnie też najnowsza paleta marki Meet Matt(e) Trimony i już jestem niezwykle bliska zakupu! 

Sięgacie po matowe cienie w swoim makijażu? Chętnie poznam jaka jest Wasze propozycje palet do codziennego użytkowania.

Płyn micelarny Nivea - nowość warta zachodu?

$
0
0
plyn-micelarny-nivea

         Niedawno w asortymencie firmy Nivea znalazł się nowy pielęgnacyjny płyn micelarny. Dostępny w kilku wariantach dostosowanych do odpowiednich typów urody: normalnej i mieszanej, suchej oraz wrażliwej i nadwrażliwej. Właśnie wykończyłam wersję dla skóry normalnej i mieszanej więc nadeszła pora na to, aby podzielić się z Wami moją opinią na jego temat. Czy producent spełnia swoje obietnice? Czy sprawdza się do codziennego demakijażu? Czy nie podrażnia? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej. 

plyn-micelarny-nivea

          Pielęgnujący płyn micelarny Nivea (14,49zł/200ml) jest chętnie porównywany ze słynnym Garnierem i sama byłam ciekawa, jak się spisze przy codziennym demakijażu. Garnier to mój absolutny ulubieniec więc pewnie rozumiecie moją ciekawość. Nowy płyn posiada formułę 3 w 1 do twarzy, ust i oczu z witaminą E. Wystarczy nalać odrobinę na wacik, przytrzymać chwilę i delikatnie masować. Po zastosowaniu skóra ma pozostać świeża, oczyszczona i odpowiednio nawilżona. Płyn ma trzy podstawowe zadania, które według producenta powinien spełniać: 
- usuwać makijaż i skutecznie oczyszczać skórę
-nawilżać i pozwalać skórze oddychać
-pielęgnować rzęsy i nie podrażniać 

plyn-micelarny-nivea

plyn-micelarny-nivea

          Muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona pielęgnacyjnym płynem micelarnym, który proponuje Nivea. Jest łagodny dla skóry, a moje naczynka od razu reagują podczas mocniejszego tarcia, które podczas stosowania płynu micelarnego nie jest konieczne. Dobrze domywa delikatniejszy jak i mocniejszy makijaż, nie pozostawia na skórze nieprzyjemnej warstwy, nie podrażnia i jest łagodny dla cery. Ja zazwyczaj podczas demakijażu przytrzymuję wacik, po czym delikatnie rozprowadzam go po skórze i ten sposób się u mnie sprawdza. Płyn micelarny Nivea jest bezzapachowy i bezbarwny, co dla niektórych będzie dużym plusem.
          Zrobił na mnie dobre wrażenie, jest łagodny dobrze domywa skórę a, stosowany rano i wieczorem delikatnie oczyszcza i nie pozostawia uczucia lepkości. Mogę mu jedynie zarzucić, że 200ml to zdecydowanie za mała pojemność jak na produkt, do codziennej pielęgnacji. Gdyby był większy (np. 400ml) i wciąż kosztował tyle samo, chętnie stosowałabym go zamiennie z Garnierem. Zużyłam go bardzo szybko, a szkoda bo był naprawdę przyjemny w stosowaniu!

A jaki jest Wasz ulubiony kosmetyk do demakijażu?

Ulubieńcy maja | Tarte, Makeup Geek, Inglot, UD

$
0
0
ulubiency-kosmetyczni-blog

          W maju sięgnęłam do kosmetyków, które długo leżały zapomniane, nieużywane lub takie, do których początkowo nie byłam przekonana. Poza kosmetykami kolorowymi, wśród ulubieńców maja znalazło się sporo produktów do pielęgnacji. Wróciłam do balsamu, który swego czasu bardzo mi się podobał, ale z nieznanych mi przyczyn poszedł w odstawkę. Dodatkowo w minionym miesiącu, mocno skupiłam się na pielęgnacji dłoni, co na szczęście przyniosło pożądane efekty. Regularne robienie hybryd nie sprzyja nawilżeniu dłoni, a szczególnie skórek w okół paznokci. Na szczęście, znalazłam na to sposób. Jeżeli macie ochotę poznać kilka kosmetyków, które zawładnęły moim światem w maju, koniecznie zajrzyjcie do dzisiejszego posta. Jest o czym czytać!

ulubiency-kosmetyczni-blog

ulubiency-kosmetyczni-blog

BALEA, rumiankowy krem do rąk - bardzo lekki, szybko wchłaniający się krem do rąk, który doskonale radzi sobie z suchą skórą rąk. Dobrze nawilża, wygładza i zmiękcza skórę dłoni pozostawiając ją jedwabiście gładką. Ostatnio narzekałam na suchość rąk i przesuszone palce, ale na szczęście krem bardzo dobrze sobie poradził z moimi problemami. Bałam się, że będzie z delikatny, ale nic z tych rzeczy! Jest dostępny w niemieckiej drogerii DM lub w niektórych drogeriach online. [KLIK]

Kiehl's ultra facial moisturizer - mocno nawilżający krem do twarzy o przyjemniej, lekkiej formule, która przyjemnie sunie po skórze. Zachwycona opinią Nikkie Tutorials skusiłam się na niego i nie żałuję! Stosunkowo szybko się wchłania (w zależności od nałożonej ilości), nie pozostawia tłustej warstwy i świetnie nadaje się pod makijaż. Drugi produkt tej marki, który niesamowicie przypadł mi do gustu, a o kremie pod oczy niedawno pisałam i możecie poczytać o nim tutaj: [KLIK].

Sally Hansen Instant Cuticle Remover - jest to specjalny żel do usuwania skórek, który świetnie sprawdza się przy robieniu lakierów hybrydowych (i nie tylko). Za jego pomocą usuwanie zadziorków jest wygodne, szybkie i skuteczne. Żel wystarczy nałożyć na skórę wokół paznokci na ok. 1minutę, a on zmiękcza skórki i pozwala na ich usunięcie bez użycia cążek.

Bath&Body Works, shea & vitamin E body lotion -  właściwie nigdy nie przepadałam za balsamami do ciała, ale te z Bath&Body Works lubię, ponieważ mają przepiękne zapachy i dają przyjemne nawilżenie. Zapach Beautiful Day to lekki, delikatnie słodkawy zapach, który bardzo długo utrzymuje się na ciele jak i pościeli, co bardzo mi się podoba.

ulubiency-kosmetyczni-blog

ulubiency-kosmetyczni-blog

Tarte, high-performance naturals - trzecia paleta Tarte, którą mam w mojej kolekcji i kolejna, którą bardzo polubiłam. Ładne naturalne kolory o mocnej pigmentacji i doskonałej trwałości. Dobór kolorystyczny palety, pozwala na stworzenie przepięknych neutralnych makijaży. Raczej nie pozwala na dużo mocniejsze szaleństwa podczas wieczornych wyjść, ale świetnie sprawdza się do makijaży dziennych lub subtelnego podkreślenia oczu.

Makeup Geek, Full Spectrum Eye Liner Pencils - wszystkie kredki z tej kolekcji są po prostu obłędne. Mocno napigmentowane, zastygające i bardzo trwałe. Ich masełkowata konsystencja, piękne kolory i doskonała jakość sprawiają, że już teraz zastanawiam się co zrobię, jak je wszystkie wykończę. Uwielbiam je i teraz używam je prawie do każdego makijażu.

Inglot, konturówka nr 74 - kolor polecany i namiętnie używany przez Jessicę Mercedes. Choć początkowo nie byłam do niej przekonana, teraz bardzo często po nią sięgam zarówno przy moim makijażu jak i na klientach. Chłodny, brudny, nieco ciemniejszy róż pasuje do wielu typów urody i ładnie wygląda na ustach. Kremowa konsystencja sprawia, że przyjemnie się nią pracuje.

Urban Decay, All Nighter - mgiełka utrwalająca makijaż i niwelująca efekt pudrowości na twarzy, za co bardzo ją lubię. Pisałam o niej osobny post, bo jest to produkt godny uwagi [KLIK] i nie pierwszy raz ma miejsce wśród ulubieńców. Sprawdza się w roli utrwalacza i pomaga w użyciu sypkich cieni,  3 sposobach na ten produkt pisała w podlinkowanym wyżej poście.

Jakie kosmetyki znalazły się wśród Waszych ulubieńców?

Pudry do konturowania Makeup Geek

$
0
0
konturowanie-makeup-geek

          Nie wyobrażam sobie momentu, w którym ktoś mi kiedyś powie, że konturowanie twarzy nie jest w modzie. Mam zresztą nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo wykonturowana twarz, to jeden z moich ulubionych elementów makijażu. Jakiś czas temu firma Makeup Geek, wypuściła na rynek 8 pudrów do konturowania twarzy i ponieważ minęło już sporo czasu od kiedy je mam, nadeszła pora na recenzję. W moich zbiorach znalazły się cztery kolory, które chciałabym Wam pokazać z bliska. Z dzisiejszego posta dowiecie się czy warto się nimi zainteresować, jakie mają kolory i czy sprawdzają się w swojej roli. 

konturowanie-makeup-geek

makeup-geek

          Kosmetyki Makeup Geek są produkowane w Stanach, nie są testowane na zwierzętach, nie posiadają parabenów ani talku i są całkowicie wegańskie. Są delikatne dla skóry, nie posiadają żadnych drażniących składników, więc nie powinny podrażniać nawet wrażliwej cery. Pudry do konturowania (10$/szt.) ważą 4,25g i można je dostać online w sklepie Makeup Geek
     Charakterystyczna dla produktów Makeup Geek niesamowita pigmentacja, również dotyczy pudrów do konturowania. W tym przypadku jest to jednocześnie zaleta, jak i wada bo bardzo łatwo zrobić sobie nimi plamy. Wystarczy jednak nabrać dosłownie odrobinkę koloru, żeby uzyskać pożądany efekt. Pudry doskonale się rozcierają, tworzą chmurkę koloru, płynnie łączą z produktami innych firm, a na skórze wyglądają wręcz fenomenalnie. 

pudry-do-konturowania-makeup-geek

pudry-do-konturowania-makeup-geek

          Firma Makeup Geek przy produkcji pudrów zadbała o wszystko. Wśród ośmiu wypuszczonych odcieni, powstały zarówno chłodne kolory do konturowania, jak i cieplejsze do delikatnego opalenia skóry. Takie produkty to genialna alternatywa dla wizażystów, bo za pomocą tych pudrów można wykonturować bardzo jasne i bardzo ciemne karnacje. Dodatkowo są niesamowicie trwałe, nie płowieją w ciągu dnia i trzymają się na twarzy do momentu demakijażu. Mówiąc w skrócie: cały dzień. Rzadko zdarzało mi się używać bronzera, który przez bite 10-12h miał taki sam kolor - dlatego pudry Makeup Geek należą do moich ulubionych.
          Muszę im zarzucić tylko jedno: za bardzo się osypują. Jest to dla mnie zagadką, bo pudry są bardzo miękkie, ale jednocześnie podczas aplikacji pędzlem, bardzo się pylą. Chociaż mimo wszystko są bardzo wydajne, to brudzą swoje otoczenie, co dla mnie jest trochę irytujące. Jednakże co do jakości produktu, nie mam absolutnie nic do zarzucenia!

pudry-do-konturowania-makeup-geek

Jaki jest Wasz ulubiony produkt do konturowania twarzy?

Fenomenalne paznokcie z Indigo | pastelowa syrenka

$
0
0
pastelowa-syrenka-indigo

          Nowa syrenka Indigo w odcieniu pastelowego różu, to drugi produkt firmy Indigo z jakim mam do czynienia. Jest to nowość, którą marka niedawno wprowadziła na rynek. W dzisiejszym poście przygotowałam prezentacje tego produktu wraz ze swatchami na różnych kolorach lakierów hybrydowych. Muszę przyznać, że już po pierwszym paznokciu byłam całkowicie, totalnie, absolutnie zakochana w efekcie jaki daje. Ostrzegam, że zaraz pokażę Wam ją z bliska, więc jeżeli też chcecie się zakochać, koniecznie rzućcie okiem na zdjęcia.

pastelowa-syrenka-indigo

pastelowa-syrenka-indigo

          Żeby uzyskać ten piękny efekt, wystarczy wetrzeć pyłek w warstwę dyspersyjną (niezaschniętą warstwę, która tworzy się zaraz po wyjęciu paznokci z lampy). [KLIK] Nałożony na wierzch top, utwardza całość i daje połysk, który z pastelową syrenką wygląda po prostu bosko. Pastelową syrenkę Indigo (7zł/szt.) można nałożyć palcem lub po prostu niewielkim syntetycznym pędzelkiem i dobrze ją wmasować. Radzę jednak robić to nad podkładką, bo minusem tego produktu jest fakt, że robi się w okół ogromny bałagan i drobinki fruwają po całym pokoju. Ja do dziś mam trochę syrenki na kocie, spodniach i podłodze - nawet po odkurzaniu! Na szczęście, efekt naprawdę jest tego wart!
           Zdjęcia nie ukazują w 100% efektu jaki daje na paznokciach, ale musicie wierzyć mi na słowo, że jest rewelacyjny. Niestety wszystkie produkty tego typu mają tendencję do ścierania się na końcach lub bokach paznokci. Dokładne pokrycie pyłku topem zapobiega takim uszczerbkom, ale niestety nie da się tego uniknąć w 100%. Na szczęście te delikatne przetarcia są bardzo mało widoczne, więc da się z tym żyć! 

pastelowa-syrenka-indigo

          Na każdym kolorze syrenka wygląda fenomenalnie!  Nie jest całkowicie kryjąca, więc każdy lakier delikatnie prześwituje, dając za każdym razem inny czarujący efekt. Zakochałam się bez pamięci i coś czuję, że pastelowy róż od Indigo często będzie gościł na moich paznokciach latem. Jestem totalnie zauroczona, bo efekt jaki daje ta pastelowa syrenka powala na kolana. Cały czas nie mogę się napatrzeć na moje paznokcie!

PS. Nazwy kolorów pod syrenką na ostatnim zdjęciu uzupełnię jak tylko przyjaciółka podeśle mi nr odpowiednich kolorów.

Podoba Wam się pastelowa syrenka Indigo?


5 rzeczy, których nie wiesz o blogowaniu

$
0
0
5-rzeczy-ktorych-nie-wiesz-o-blogowaniu

            Chodzą Ci po głowie myśli żeby założyć bloga? Chciałabyś być jak Maffashion albo Fashionelka? Masz ochotę żeby Twój blog znalazł się w rankingu Kominka? Przede wszystkim musisz poznać 5 rzeczy, których nie wiesz o blogowaniu. Ponadto musisz uświadomić sobie, że prowadzenie bloga to nie tylko przyjemność i świetna zabawa, ale również sporo pracy. Chcę oszczędzić Ci rozczarowania jeżeli myślisz, że dobrego bloga tworzy się w pięć minut i później prowadzi się sam.
            Prowadząc aGwerblog, udało mi się namówić jakieś pięć osób, żeby zrobiły dokładnie to samo co ja. Po prostu założyły bloga. Wymyśliły fajną nazwę, tematykę jaką będą chciały się na nim zajmować i usiadły do pisania, pracowania nad swoją stroną i zdobywania czytelników (oczywiście potrzeba do tego dużo więcej, ale jakoś trzeba zacząć). Okazuje się jednak, że wśród tej garstki osób, tylko jedna z nich wytrwała w swoim postanowieniu na tyle długo, aby wciąż pracować nad blogiem. Dlaczego? Bo to pokochała! Chcę Ci dzisiaj pokazać 5 rzeczy, których nie wiesz o blogowaniu, a które powinnaś znać jeżeli chcesz podejść do tego profesjonalnie. Pierwszą podstawową i najważniejszą zasadą jest to, aby kochać to co się robi i jeżeli pisanie bloga nie będzie dla Ciebie interesujące, nie wciągniesz się - to po prostu tego nie rób. Jeżeli jednak chcesz znaleźć się wśród blogerskiej społeczności musisz wiedzieć: 

5-rzeczy-ktorych-nie-wiesz-o-blogowaniu

ILE TO CZASU

Myślisz, że tekst i zdjęcia spadają z nieba? No więc muszę Cię rozczarować, bo wcale tak nie jest. Napisanie tekstu, zrobienie zdjęć i ich późniejsza obróbka, redagowanie wcześniej napisanego posta, planowanie, spisywanie pomysłów, szukanie materiałów. Kiedy piszesz o własnym produkcie lub usłudze (np. biżuteria, makijaż, rysunek, grafika) musisz te rzeczy wcześniej wykonać. To wszystko trwa i żaden tekst, ani zdjęcie nie zrobi się samo, jeżeli nie znajdziemy na to czasu.

ILE TO PRACY

Poza czasem, który musisz poświęcić na przygotowanie tekstu, musisz zdać sobie sprawę z tego, że to też sporo pracy. Wyszukanie i przeczytanie materiałów, napisanie tekstu, który później powinno się zredagować. Jeżeli chcesz żeby Twój blog wyglądał profesjonalnie, musisz też zadbać o wizualność całej strony jak i każdego posta. W związku z czym musisz włożyć sporo pracy w zrobienie i przygotowanie zdjęć, czy odpowiednich grafik. Każdy wysiłek, który włożysz w przygotowanie odpowiedniego materiału, to Twoja praca i jej wyniki możesz zobaczyć na swoim blogu. Pozycjonowanie, czytanie innych blogów, poznawanie trentów panujących w blogosferze to również coś, czym powinnaś zajmować się sama - chyba, że stać Cię na specjalistę od SEO.

ILE TO NAUKI

Podczas przygotowywania tekstów, strategii w mediach społecznościowych czy chociażby zmian w szablonie, musisz nauczyć się jak to robić (chyba, że już jesteś w tym mistrzem, więc pomiń ten krok). Nie od razu będziesz wiedzieć jak dodać widget, jak pozycjonować bloga, prowadzić kanały społecznościowe, poznasz zasady reklamy i promowania bloga. Nauczysz się obsługi aparatu jak i programów graficznych, przyswoisz nową wiedzę, która pomoże Ci rozwijać nie tylko siebie, ale i bloga. Marketing, reklama i triki na przyciągnięcie czytelników, sposoby zdobywania materiałów, czy chociażby nauka makijażu albo robienie ładniejszej biżuterii - w zależności od branży, to wszystko i wiele, wiele więcej możesz się nauczyć prowadząc bloga.

ILE TO PIENIĘDZY

Chcesz mieć własną domenę, hosting, chmurę do przechowywania zdjęć? Chcesz pokazać czytelnikom nowy produkt? Na rynku pojawił się kolejny model Kindle'a? Chcesz pokazać nowe produkty jakieś marki, a nie masz z nią współpracy? Musisz to kupić. Zainwestować własne pieniądze. Czy to dotyczy samego produktu, wykupienia domeny i hostingu, czy sprzętu fotograficznego, tła, lamp, programów graficznych czy do obróbki video. Jeżeli chcesz podejść do bloga na serio, nie obejdzie się bez wydatków. Jeżeli nie interesuje Cię profesjonalne prowadzenie bloga, chcesz robić to tylko w wolnych chwilach, dla siebie czy po prostu podczas wykorzystania wolnego czasu, to skup się na tym co posiadasz, nie inwestuj w domenę jak i zakup produktów, a zdjęcia możesz robić aparatem, który masz w domu.


ILE TO RADOŚCI

A ile satysfakcji! Poświęcony czas, włożona praca i wydane pieniądze, to tak naprawdę środki dzięki którym blog, może być dobrze prosperującym miejscem w sieci. Wydane kwoty mogą się zwrócić, umiejętności fotograficzne przydać w codziennym życiu, a nowa wiedza może przydać się w pracy. Blogowanie to niesamowita przygoda, która dla niektórych może stać się jednym ze źródeł utrzymania. Feedback od czytelników, oferty płatnych współprac, nowe znajomości i nowe doświadczenia to jedynie namiastka tego, jak blogowanie zmienia życie, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu!

          Jak wspomniałam na początku, żeby blogowanie sprawiało przyjemność - trzeba to po prostu pokochać. Nie każdemu to odpowiada, nie każdy dobrze się czuje pisząc bloga, dlatego szybko z tego rezygnuje. Nie ma w tym absolutnie nic złego, w końcu każdy z nas lubi coś innego, blogowanie nie musi należeć do Twoich zainteresowań. Jeżeli się jednak wciągniesz i potraktujesz to poważnie, mam nadzieję, że przyniesie Ci to niesamowitą satysfakcję i wciągniesz się tak samo jak ja!

Jestem bardzo ciekawa, czy jest coś z blogowania o czym chciałabyś coś wiedzieć?

Jeżeli Ci się podobało, przeczytaj inne teksty z serii "Blogowanie od kuchni" i podaj dalej! 

beGlossy SKIN FACTORY | Czerwiec 2016

$
0
0
be-glossy

          Ostatnio odnoszę wrażenie, że pudełka z miesiąca na miesiąc są coraz słabsze. Nie mówię tutaj jedynie o beGLOSSY, ale też o innych pudełkach tego typu. Czytając wiele blogów i przeglądając recenzje pudełek, dochodzę do wniosku, że kosmetyczne boxy odchodzą do lamusa. Chciałabym Wam dziś pokazać kolejne pudełko beGLOSSY, które niedawno wpadło w moje ręce i dać znać co myślę o jego zawartości. Jeżeli jesteście ciekawe czy warto zawracać sobie głowę pudełkiem, zapraszam na dzisiejszy post.

be-glossy

be-glossy

GLOV, quick treat - miniaturkowa ściereczka do demakijażu za pomocą wody. Według producenta jest to innowacyjny produkt, który skutecznie i delikatnie oczyści skórę z makijażu. Miałam ten produkt już z innego pudełka i niestety się u mnie nie sprawdził. Po jednym użyciu ściereczka, a właściwie naparstek jest już nie zdatna do użycia. Do tej pory nie mogę jej wyprać i niestety ten produkt mnie nie zachwycił. Cena: 49,90zł/ pełnowymiarowy produkt
Yasumi, ampułki - caviar & gold, to ampułka, która regeneruje i nawilża i zapobiega procesowi starzenia się skóry. Skierowana do skóry dojrzałej. Eye pouch czyli ampułka skierowana na cienie i obrzęki pod oczami, ma za zadanie przywrócić elastyczność i koloryt skóry, kosmetyk powinien zwiększyć elastyczność i jędrność skóry pod oczami. Jedynie te ampułki zainteresowały mnie w tym pudełku bo kiedyś miałam przyjemność używać wersji nawilżającej Cena: 12,90-16,90zł/szt.

be-glossy

be-glossy

SYOSS, maseczka przeciw łamaniu się włosów - dostępna na wyciągnięcie ręki, którą możemy kupić w każdym Rossmannie. Ma odbudowywać włókna włosa na poziomie komórkowym i intensywnie wzmacniać włosy. Nie podoba mi się ta maska, nie lubię kiedy w pudełkach są produkty z Rossmanna lub Natury, nawet jeżeli są to nowości. Jestem na nie. Cena: ok. 16zł.
PerkyPearl, rozświetlający krem na dzień SPF 15 - 50ml kremu, który powinien nadać skórze młody, zdrowy i promienny wygląd. Ma rozjaśniać i ujednolicać koloryt skóry jednocześnie chroniąc skórę delikatnym filtrem. Nie będę ukrywać, że jestem bardzo ciekawa tego kremu i na pewno go zużyję. Szkoda tylko, że kompletnie nie znam tej firmy. Cena: 78zł/szt.

be-glossy

Pixie cosmetics - w opakowaniu znalazły się cztery kolory korektorów, które były wysłane do ambasadorek beGLOSSY. Poza tym można było znaleźć najnowszy róż marki, który mi trafił się w dziwnym, pomarańczowo brązowym kolorze. Do ambasadorskiej paczuszki dołączony był jeszcze puder matujący, niestety pudełeczka są tak maleńkie, że wydobycie produktu graniczy z cudem. Korektory to fajna propozycja dla wizażystów, ale dla osób, które malują tylko siebie wydaje się to raczej zbędny gadżet.

          Niestety pudełko w tym miesiącu mnie nie zachwyciło. Wielkość produktów i firmy, które zostały wybrane do środka są moim zdaniem nie trafione. Wciąż nie rozumiem, dlaczego w takich pudełkach nie ma miniaturek produktów ekskluzywnych, które mogłybyśmy poznać. Żałuję, że tym razem pudełko nie przypadło mi do gustu, cały czas się zastanawiam czy to w ogóle dla mnie.

Nowości kosmetyczne maj | Balea, Kiehl's, Calvin Klein

$
0
0
nowosci-kosmetyczne

          Która z nas nie lubi zakupów? Szczególnie tych kosmetycznych? Aktualnie dążę do tego, aby zminimalizować moje kosmetyczne zasoby, ale ciężko mi nie korzystać z takich sytuacji jak spontaniczna wizyta w DM, czy możliwość zamówienia pudru RCMA. Maj zleciał mi niesamowicie szybko, choć mam wrażenie, że czerwiec przed chwilą się zaczął, a już mamy koniec miesiąca. Zaraz lipiec, a za moment będzie sierpień i moje 27. urodziny. Absolutnie mi się to nie podoba! Dziś jednak nie o tym, dziś pora się trochę pochwalić kosmetycznymi nowościami!

nowosci-kosmetyczne

          Wizyta w DM zaowocowała zakupami produktów Balea i ebelin choć część zapasów nie znalazła się na zdjęciach, bo mój tata będąc w Hamburgu nieco zaszalał. Ja sprawiłam sobie nową pomadkę Maybelline Vivid Matte Liquid, którą Ala pokazywała niedawno na blogu [KLIK]i kupiła ją w tym samym momencie co ja.
  • Balea, Oil Repair - odżywka, olejek i właściwie wciąż nie do końca wiem co, sprawy do włosów lub odżywka bez spłukiwania. Zużyłam już co najmniej 10 opakowań odżywki, a olejek też świetnie mi się sprawdzał. [KLIK] 
  • Balea peeling, żel pod prysznic - koniecznie musiałam zrobić zapas żeli pod prysznic i peelingów do ciała. Na szczęście Balea ma naprawdę spory wybór, więc miałam co wsadzić do koszyka. 
  • ebelin, gąbeczki - chętnie sprawdzam wszelkie rodzaje gąbeczek do makijażu, przyszła pora na sprawdzenie propozycji tej niemieckiej marki. Chętnie pokażę Wam na blogu wszystkie rodzaje gąbeczek jakie mi przybyły, bo są naprawdę ciekawe i tanie!
  • Avon, Senses - mydełko do rąk, prezent od przyszłej teściowej, bo wiedziała, że bardzo spodobał mi się ten zapach.
  • RCMA, No-color powder - którego też zabrakło na zdjęciu, ale udało mi się go kupić na jednej z wizażowych grup na FB. Cały czas go testuję, ale póki co mam bardzo mieszane uczucia.

nowosci-kosmetyczne

         Miałam ogromne szczęście, że udało mi się w końcu zdobyć matowe pomadki w płynie od Golden Rose. Dzięki uprzejmości marki, trafiły do mnie trzy kolory: słynna 10, 03 i kolor 05. Bardzo ciekawe produkty, które niebawem pokażę Wam z bliska. Podczas wizyty na Targach w Poznaniu, skusiłam się na lakier NeoNail w kolorze Acapulco, Hardi z Semilaca i kolor Violet Gray (na zdjęciach brak). Nie mogłam też przejść obojętnie obok Metal Manix, który totalnie zawładnął moim paznokciowym światem.

nowosci-kosmetyczne-blog

nowosci-kosmetyczne-blog

          W maju natknęłam się też na promocję płynów micelarnych Garnier i nie mogłam przejść obok nich obojętnie. Za 20zł dostałam dwie butelki, więc na dwa miesiące mam spokój. Jednakże wśród produktów do pielęgnacji, to nie jedyna nowość w maju.
  • Kiehls, ultra facial moisturizer - nawilżający krem do twarzy, który przyjechał do mnie aż z Norwegii i póki co naprawdę sprawdza się u mnie świetnie. Lekki, szybko się wchłania i nie zapchya, ani nie podrażnia.
  • Realash, pure serum - serum pod oczy, które wróciło ze mną do domu razem z innymi prezentami ze spotkania blogerskiego. Mam delikatny, subtelny zapach i daje przyjemne uczucie w okolicy oczu.
  • Calvin Klein, Euphoria 30ml - perumy, które trafiły do mnie w ramach współpracy z perfumerią Perfumesco i możecie niebawem spodziewać się recenzji tego zapachu. Zapowiada się bardzo kusząco!
nowosci-kosmetyczne-blog

         Do moich rozrastających się woskowych zbiorów dołączyły dwie sztuki przepięknej, świeżej, intensywnej i naprawdę przyjemnej brzoskwini. Chętnie sprawiłabym sobie dużą świeczkę w tym zapachu, bo jest naprawdę przepiękny! Summer Peach Yankee Candle na pewno trafi do ulubieńców.
          Mam nadzieję, że już o niczym nie zapomniałam, bo jak się okazało na zdjęciach zabrakło kilku produktów. Nie zmienia to jednak faktu, że wcale nie poszalałam i cały czas pamiętam o tym, żeby nie utopić się wśród nadmiaru kosmetyków. Idzie mi coraz lepiej, choć nie jest to łatwe.

A Wy co ciekawego kupiłyście w poprzednim miesiącu? Pochwalcie się w komentarzach!

Bordowe smokey krok po kroku | MannyMUA Palette

$
0
0
bordowe-smokey

            Macie dość klasycznych brązowych smokey? Lekkich i rozświetlonych makijaży, które robicie sobie na co dzień? Dzisiaj przygotowałam makijaż krok po kroku, który jest absolutnie niestandardowy, jestem pewna, że niewiele kobiet zdecydowałoby się na takie oko. Bordowe smokey, zrobiłam całkowicie za pomocą cieni Makeup Geek, a dokładniej paletką zaprojektowaną przez Manniego. Jeżeli macie ochotę dowiedzieć się, jak wykonać takie mocne, intensywne oko - koniecznie zajrzyjcie do instrukcji poniżej.

bordowe-smokey

1. Na całą powiekę ruchomą nakładam kredkę Makeup Geek w kolorze Plumeria i rozprowadzam ją za pomocą palca tak, aby uzyskać rozmyte granice.
2. Płaskim języczkowym pędzelkiem wklepuję cień Mars jednocześnie delikatnie rozcierając cienie powyżej załamania.
3. Cieniem Sora rozcieram granicę nałożonego wcześniej cienia i kieruję się w stronę brwi, aby uzyskać delikatną chmurkę.
4. Małym puchatym pędzlem nakładam na zewnętrzną powiekę brązowy cień Aphrodite i przyciemniam zewnętrzny kącik małymi okrężnymi ruchami.
5. Ten sam cień Aphrodite nakładam końcówką płaskiego pędzelka, którego używałam wcześniej do nałożenia cienia Mars i rozcieram tą mieszankę do 3/4 dolej powieki.
6. Maleńkim pędzelkiem na wewnętrzny kącik nakładam cień Artemis i rozcieram go zarówno na górną i dolną część kącika łącząc z wcześniej nałożonymi cieniami.
7. Na linię wodną ląduje turkusowa kredka Sephora nr 23 Summer cruiseżeby dodać makijażowi pazura.
8. Doklejam sztuczne rzęsy i makijaż gotowy!

bordowe-smokey

bordowe-smokey

          Taki makijaż aż prosi się o lekkie, delikatne i subtelne usta. Wypróbowałam matowej pomadki z Golden Rose o numerze 10, ale jak widzicie na zdjęciu - nie bardzo tutaj pasowała. Chciałam wybrać coś bardziej żywego i stanęło na Intense Butter Gloss w kolorze Cherry Custard firmy NYX. Jest to dość ryzykowne połączenie, bardzo mocne oko z ostrymi ustami nie zawsze dobrze wygląda, ale ta propozycja kolorystyczna bardzo mi się podoba, a ja w tym makijażu czułam się fenomenalnie.
          Jestem bardzo ciekawa czy czasem lubicie połączyć dwa intensywne elementy makijażu? Ja często używam takiego zestawienia kolorów przy sesjach zdjęciowych, ale na co dzień wybieram raczej lżejsze połączenia.

Koniecznie dajcie znać czy makijaż Wam się podoba i czy spróbujecie go odtworzyć?

NYX Matte lip cream | Copenhagen i San Paulo

$
0
0
NYX-Matte-lip-cream

          Matowe pomadki w płynie, od jakiegoś czasu podbijają serca kobiet na całym świecie. Instagram jak i Facebook jest pełen tutoriali, zdjęć produktowych, ust pięknie wyrysowanych matowymi pomadkami w płynie. Jednakże tego typu produkty, to nie całkowita nowość w świecie makijażowym. NYX Matte lip cream, to jedne z pierwszych matowych pomadek, z jakimi miałam do czynienia. Mniej więcej dwa lata temu po raz pierwszy miałam styczność z tymi produktami, a dziś nadeszła pora aby pokazać Wam dwa kolor, które w tej chwili posiadam w swojej kolekcji. Copenhagen oraz San Paulo to jedne z bardzo znanych kolorów matte lip cream i musicie poznać je bliżej!

NYX-Matte-lip-cream
          W dzisiejszym poście pokażę Wam kolor Sao Paulo i słynną już w internetach Copenhagen, najpierw jednak kilka kwestii technicznych. NYX Matte lip cream (ok. 30zł) dostępne są w stacjonarnym punkcie marki w Warszawie, w drogerii Douglas online i na pewno będzie można je kupić jak NYX otworzy sklep internetowy (ponoć już niebawem!). Każda pomadka ma 6,5g pojemności i dostępnych jest 11 bardzo ciekawych kolorów.
          Buteleczki mają klasyczny kształt i posiadają standardowy aplikator w kształcie podłużnej gąbeczki. Pomadki mają bardzo kremową, wręcz musową konsystencję. Formuła bardzo przypomina mi tę, którą mają matowe pomadki Rouge Edition Velvet z Bourjois. Nie zastygają podczas aplikacji, dzięki czemu bardzo wygodnie maluje się nimi usta, bez problem możemy dokładać kolor aż uzyskamy zamierzony efekt. Suną gładko po ustach, bardzo wygodnie się nimi pracuje i nie robią plam. Pomadki Matte lip cream, są średniej pigmentacji, ale dzięki temu możemy budować intensywność koloru. Utrzymują się na ok. 3-4h i w tym czasie nie wymagają poprawek, niestety ścierają się podczas posiłku. Schodzą w miarę równomiernie i tylko delikatnie tracą na intensywności. Przez to, że nie są maksymalnie matowe i tak nie wysuszają nadają się do codziennego stosowania, bez obawy o przesuszenie ust.

nyx-matte-lip-cream-copenhagen

SAN PAULO - głęboki, wyrazisty, lekko przytłumiony malinowy róż. Nie jest skrajnie jaskrawy, ale wciąż intensywny, bardzo twarzowy i pięknie wygląda chociażby latem, do opalonej skóry. San paulo  to kolor, który podbity jest cieplejszą tonacją i pasuje do wielu typów urody. Jest to jeden z moich aktualnych ulubieńców do ust! Łatwo się ją aplikuje, trzyma się bez zarzutów i równomiernie schodzi z ust.
COPENHAGEN - bardzo ciemna, mocna wiśnia, która trochę przypomina mi odcień czerwonego wina. Na ustach jest zdecydowanie jaśniejsza niż w opakowaniu, ale wciąż wygląda bardzo elegancko i kobieco. Pasuje do brązowego, lekkiego oka lub rozświetlonej, lekkiej propozycji połączonej ze zdrowym blaskiem na skórze. W tym przypadku koloru trzeba pilnować, bo zdarza się, że pozostaje na konturach ust przez co wymaga częstszych poprawek - uroki ciemnego koloru.

nie wysuszają ust,    mają delikatnie satynowo-matowe wykończenie,     mają ładny, delikatnie słodki zapach,
nie zastygają,            trzymają się na ustach do 4 godzin bez poprawek,    nie wylewają się za kontur ust,


nyx-matte-lip-cream-copenhagen

          Właśnie zdałam sobie sprawę, że sięgam po nie zdecydowanie za rzadko. San Paulo to jeden z ładniejszych kolorów w mojej kolekcji, więc powinnam sięgać po niego zdecydowanie częściej! Jeżeli nie znacie jeszcze Matte lip cream od NYX cosmetics, to koniecznie musicie to nadrobić. Są stosunkowo nie drogie i mają bardzo dobrą jakość - zdecydowanie polecam! Już niedługo wszystkie produkty marki będą dostępne online, więc zakupy będą zdecydowanie prostsze!

Jaki jest Wasz wymarzony kolor NYX Matte lip cream?

Najpiękniejszy fiolet: Semilac Violet Gray

$
0
0
violet-gray-semilac

          Violet Gray to kolejny lakier Semilac, który totalnie mnie w sobie rozkochał. Dziś przedstawię Wam go z bliska, w towarzystwie pięknie mieniącego się lakieru Night in Venice, ale to ten niebieski fiolet będzie głównym bohaterem dzisiejszego posta. Violet Gray to jeden z tych nieoczywistych kolorów, który wydaje się doskonałą mieszanką dwóch odcieni, dając bliżej nieokreślony kolor. Chociaż jest to fiolet, spokojnie można by było zaliczyć go również do niebieskości, które tak uwielbiam, a ja mogłabym go nosić codziennie!

violet-gray-semilac

violet-gray-semilac

            Specjalnie pokazałam Wam lakier w różnym oświetleniu, żeby zwrócić Waszą uwagę jak zmienia się kolor. Moim zdaniem jest to zgaszony chaber, zmieszany z szarością, podbity odrobiną szarości przez co daje taki niesamowity efekt. Przepięknie wygląda z klasyczną syrenką, a z pastelowo-różową jeszcze lepiej. Pasuje do opalonych dłoni, a ponieważ kolor nie jest jaskrawy, nadaje się na każdą okazję. Jest to jeden z moich ulubionych lakierów i piękniejszych jakie posiadam, uwielbiam to, że jest taki nieoczywisty i chętnie nosiłabym go codziennie.
  • Pełne krycie można osiągnąć przy jednej, nawet cienkiej warstwie.
  • Nie smuży i aplikuje się wzorowo, rozprowadzanie tego lakieru to czysta przyjemność.
  • Trzyma się na paznokciach do zmiany koloru.
  • Nie pęka, nie odpryskuje, nie zadziera się.
  • Kolor nie blednie nawet przy długim noszeniu, cały czas utrzymuje też piękny połysk.
          Violet Gray Semilac, nie będzie dla każdego, jest to dość specyficzny kolor, jak wszystkie, które mają w sobie coś niebieskiego. Ja jestem nim całkowicie oczarowana i choć nie jest to typowo letni lakier, za każdym razem jak zmieniam paznokcie, mam ochotę go nałożyć.

violet-gray-semilac

          Night in  Venice to granatowy lakier o pełnym kryciu, w którym zatopiony jest milion maleńkich połyskujących drobinek. Elegancki i jednocześnie bardzo ciekawy, ładnie prezentował się w połączeniu z Violet Gray. Będę przygotowywać dla Was post z tego typu topami z Semilac, więc wtedy pokażę Wam go z bliska.

Jestem bardzo ciekawa czy Violet Gray też się Wam tak podoba jak mi?

Jak malować brwi pomadą? Krótka instrukcja obsługi.

$
0
0
jak-malowac-brwi

          Sposobów, metod jak i produktów do makijażu brwi jest całe mnóstwo. Możemy robić to za pomocą kredek do brwi, farbek lub tak jak w dzisiejszym przypadku - z użyciem pomady. Jest to trudniejszy produkt niż cienie do brwi czy kredki, ale jeżeli nabierzecie wprawy, efekt może być niesamowity. Z dzisiejszego posta dowiecie się jak malować brwi pomadą i poznacie kilka moich wskazówek, którymi warto się kierować podczas makijażu brwi tego typu produktem. Mocne, ostre i ekstremalnie wyrysowane brwi? Nowe włoski, uzupełnienie lub nadanie odpowiedniego kształtu? Z pomadą to żaden problem!

jak-malowac-brwi

jak-malowac-brwi

          Zanim podzielę się z Wami moimi wskazówkami odnośnie używania pomady, chcę wspomnieć o kilku ważnych kwestiach związanych z makijażem brwi. Przede wszystkim każde brwi są inne, każda z nas ma inny kształt twarzy, inne oczy i to głównie tym powinnyśmy się kierować przy wykonywaniu makijażu brwi, obojętnie jakim produktem. Więcej wskazówek o makijażu brwi znajdziecie [TUTAJ].
           Pomada, jest o tyle specyficznym produktem, że podczas makijażu trzeba być niezwykle precyzyjnym. Oczywiście nie ma problemu z wykonaniem poprawek, ale jest to po prostu bardziej uciążliwe niż w przypadku np. cieni. Pomady mają zazwyczaj mocno kremową konsystencję, która z czasem delikatnie twardnieje. Jeżeli chcecie uzyskać bardziej płynną strukturę pomady, wystarczy dolać do środka dosłownie maleńką kropelkę Duraline. Najlepiej do takiego makijażu służy cieniutki, płaski pędzelek bo pozwala na niezwykłą precyzję. Przy makijażu brwi pomadą, musicie pamiętać o tym, że jest to produkt mokry, więc pędzel sunie po skórze i każdy ruch zostawia jakiś ślad. W związku z tym uczulam Was, że im więcej będziecie ćwiczyć, tym wasze brwi będą wyglądać lepiej! Poniżej znajdziecie instrukcję jak z mojej brwiowej katastrofy zrobić brew pierwsza klasa. A instrukcję krok po kroku jak wykonać makijaż z wcześniejszego zdjęcia znajdziecie [TUTAJ].

jak-malowac-brwi

1. Jeżeli chcecie aby makijaż brwi był trwały należy włoski najpierw dobrze przypudrować i wyczesać nadmiar produktu z pomiędzy włosów. Na tak przygotowane brwi możemy spokojnie nakładać produkt, bez obawy o trwałość.
2. Cienkim pędzelkiem i dosłownie odrobiną pomady narysujcie cieniutką linię przy dolnej granicy brwi. Jeżeli Wam coś nie wyjdzie poprawcie kształt od razu, bo jak pomada zaschnie, trudniej będzie ją poprawić. 
3. Tym co pozostało na pędzelku uzupełnijcie brwi od dolnej kreski w górę tak, aby dolna część brwi była wyraźniejsza i bardziej podkreślona. Możecie dołożyć odrobinę produktu i uzupełnić braki. Brwi które są ciemniejsze w zewnętrznej części, a nieco jaśniejsze z przodu, są aktualnie bardzo modne i tym kierujcie się podczas makijażu.
4. Za pomocą czystej szczoteczki/spiralki wyczeszcie równomiernie nadmiar produktu w wewnętrznej części brwi i od góry, dół zostawcie w spokoju, bo to właśnie on ma być najostrzejszy w całym makijażu brwi.
5. Nieważne czy to pomada, kredka, cień czy farbka, zawsze utrwalajcie brwi żelem. Włoski będą przez cały dzień na swoim miejscu i możecie kontrolować to, jak się będą układać w ciągu dnia. W ten sposób możecie też rozjaśnić lub przyciemnić włoski, w zależności od tego jakiego koloru żelu użyjecie.
6. Odrobiną korektora nałożoną na niewielki precyzyjny pędzelek wyczyśćcie dolną i zewnętrzną linię brwi, aby była czysta i schludna. Możecie to zrobić przez całą długość brwi lub 3/4, co ja osobiście lubię najbardziej.

             Ten sposób na malowanie brwi pomadą sprawdza się u mnie najlepiej. W zależności od tego, jaki chcę uzyskać efekt, tyle nakładam produktu pamiętając, że im więcej tym brwi będą mocniejsze, ostrzej wyrysowane. To ile wyczeszecie produktu, do którego momentu będziecie wypełniać brwi zależy tylko i wyłącznie od Was i efektu jaki chcecie osiągnąć. Pomadą możecie jedynie uzupełnić braki, dorysować pojedyncze włoski, delikatnie zaznaczyć brwi lub mocno je wyrysować, wszystko zależy od preferencji, a możliwości są właściwie nieograniczone!

Jaki jest Wasz sposób na makijaż brwi?


Wygraj pędzle Zoeva | KONKURS

$
0
0


          Przygotowałam dla Was konkurs, z okazji bez okazji. W ramach podziękowania, że ze mną jesteście, wspieracie mnie, czytacie i interesuje Was to, co dla Was tutaj robię! Wybrałam pędzle Zoeva, ponieważ wiem, że nie jedna z Was chciałaby je sprawdzić, a ja sama je uwielbiam więc wiem, że ktokolwiek je wygra będzie mega zadowolony! Mam dla Was jednak jeszcze jedną niespodziankę, ponieważ poza nagrodą główną, przygotowałam dwie nagrody pocieszenia! Wszystkie szczegóły dotyczące konkursu wraz z regulaminem, znajdziecie w dzisiejszym poście.

Żeby wziąć udział w konkursie musicie spełnić dwa podstawowe wymagania:
1. Być publicznym obserwatorem bloga i lubić aGwerblog na Facebooku.
2. Odpowiedzieć na krótkie pytanie konkursowe:

Jakiego makijażu chciałabyś się nauczyć, czyli jaki makijaż krok po kroku chciałabyś żebym przygotowała?

          Najciekawsza propozycja otrzyma ode mnie Classic eye set, składający się z 6 pędzli do makijażu oczu i czarnej kosmetyczki. Nagrody pocieszenie w postaci różu i pomadki tej samej firmy, polecą do tych z Was, których propozycje również przypadną mi do gustu. Bawimy się od dzisiaj 08.07.2016 do 7.08.2016! Zgłoszenia zostawiajcie w formularzu poniżej!

POWODZENIA!!!


REGULAMIN
1. Aby wziąć udział w moim rozdaniu musisz mieć ukończone 18 lat, lub mieć pisemną (zeskanować i wysłać) zgodę rodziców na wzięcie udziału.
2. Nagroda jest sponsorowane tylko przeze mnie i w żaden sposób nie jestem powiązana z firmą ZOEVA.
3. Wysyłam nagrodę tylko na terenie Polski za pomocą Poczty Polskiej, chyba że komuś z zagranicy bardzo będzie chciał wziąć udział musi wtedy pokryć koszty przesyłki.
4. Rozdanie będzie trwało 31 dni chyba że w trakcie jego trwania zdecyduję inaczej o czym na pewno Was poinformuję.
5. Termin rozdania,w którym możecie wysyłać swoje zgłoszenia to: 08.07-07.08.2016 do 23:59.
6. Blogi/Instagram/konto na innym portalu założone tylko do rozdań NIE będą brane absolutnie pod uwagę.
7. Osoby, które pojawią się w obserwowanych/polubieniach na FB i znikną nie będą miały możliwości brać udziału w kolejnych rozdaniach, nie trudno jest to sprawdzić. Oraz osoby, który po poprzednich rozdaniach uciekły i wróciły na nowe rozdanie, również nie będą wzięte pod uwagę!
8. Zgłoszenia zostawiajcie w formularzu, w innych miejscach (np. FB lub w komentarzu) nie będą brane pod uwagę.
9. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
10. Po ogłoszeniu zwycięzcy będę czekać 3 dni na maila z danymi, na adres: agnieszka.agwer@o2.pl, a sobie daje co najmniej 2 tygodnie na wysyłkę paczki.

Wielkie rozczarowanie od L'oreal

$
0
0
l'oreal-mythic-oil

             Rozdwojone końcówki, to zmora nie jednej z nas. Ile czasu spędziłyście na poszukiwaniach idealnego kosmetyku, który chroniłby Wasze końce przed rozdwajaniem? Pamiętacie zielone serum z Avon? Albo maleńką buteleczkę BioSilk? Tak, ja też je stosowałam i źle wspominam. W moim przypadku pielęgnacja końcówek to absolutna podstawa. Na szczęście na rynku jest coraz więcej produktów, które mają chronić końcówki naszych włosów. Seria Mythic Oil L'oreal kusiła mnie od dawna i nie mogłam się doczekać kiedy Nourshing Oil, czyli bohater dzisiejszego posta, trafi w moje ręce. Mam go już ponad roku, więc to dobry moment aby odpowiedzieć na pytanie, czy to faktycznie sposób na rozdwojone końcówki?

l'oreal-mythic-oil

l'oreal-mythic-oil

SKŁAD, CENA, DOSTĘPNOŚĆ, OPAKOWANIE

         Głównymi składnikami olejku są przede wszystkim silikony, olej awokado bogaty w witaminy A, B1, B2, D i kwasy tłuszczowe, olej z pestek winogron i składniki tworzące kompozycję zapachową. Olejek zawiera wysokie stężenie kwasu linolowego, który dodatkowo nawilża i odżywia włosy. Mythic Oil - Nourshing Oil, przeznaczony jest do każdego rodzaju włosów, a jego głównym zadaniem jest odżywienie i ochrona. Można go dostać w wielu drogeriach internetowych oraz w salonach fryzjerskich w cenie od 40-50zł w zależności od miejsca zakupu.
          Mythic Oil zamknięty jest w plastikowej złotej buteleczce, a zapakowany jest w uroczy, biały, również plastikowy kartonik. Buteleczka wygląda bardzo elegancko i jest naprawdę poręczna, dozownik jest wygodny i możemy dostosować ilość wydobywanego produktu. Bardzo podoba mi się elegancki design i wygoda obsługi. 

l'oreal-mythic-oil

WŁAŚCIWOŚCI, DZIAŁANIE I WNIOSKI ZE STOSOWANIA

          Nourshing Oil, ma dość gęstą, oleistą konsystencję, ale nie obciąża włosów. Zdarzało się, że nabrałam go za dużo, ale bardzo dobrze się wchłania i nie można zrobić sobie nim krzywdy. Ma piękny, delikatny, elegancki zapach drogich kosmetyków. Stosowałam 1-2 pompki na końcówki włosów po każdym myciu i przed każdym wyjściem z domu, czasem na sucho, czasem na mokro - oba sposoby są poprawne. Włosy były po nim dociążone, ale nie obciążone, gładkie i mięsiste.
           Jak wspomniałam wcześniej olejku używam od ponad roku (ok. 14 miesięcy) i w trakcie jego stosowania niejednokrotnie podcinałam końcówki. Zazwyczaj pozbywałam się ok. 2-3cm najbardziej zniszczonych włosów. Dlaczego cały czas musiałam to robić? Bo Mythic oil nie chronił moich końcówek. Oczywiście nie zwalam na niego winy całkowicie, moje końcówki, przez farbowanie, ombre i inne zabiegi chemiczne od dawna są zniszczone. Stosowałam jednak wcześniej chociażby serum z Indola i nie narzekałam na stan moich końcówek, przed ostatnim cięciem (-8cm) nie wyglądały zbyt pięknie. Były rozdwojone i wyglądały bardzo nieestetycznie. Przez ostatni rok nie używałam żadnego innego produktu, do ochrony końcówek i jestem przekonana, że ten olejek nie zaspokoił potrzeb moich włosów. Zostały mi jeszcze 4 miesiące ważności produktu i będę go nakładać na noc od ucha w dół, więc zobaczymy jak spisze się w tej roli.
          Mam włosy niskoporowate z przesuszonymi końcówkami, które wymagają dodatkowej pielęgnacji (choć niedługo pokażę Wam aktualizację i włosy krótsze aż o 8cm!). Niestety olejek z L'oreal jest dla mnie dużym rozczarowaniem i więcej go nie kupię. Pamiętajcie jednak, że każdy ma inne włosy i może akurat u którejś z Was sprawdziłby się zdecydowanie lepiej. Ja nie mogę go polecić i wręcz uczulam Was, że czasem nie zawsze drogie znaczy lepsze.

Jakie produkty do ochrony końcówek stosujecie? Macie swoich faworytów? Chętnie ich poznam!

Chcecie wygrać pędzle Zoeva? Chodźcie na super konkurs!



Nowości kosmetyczne czerwiec | theBalm, Zoeva, Yves Rocher

$
0
0
nowosci-kosmetyczne

           Całe szczęście, że parę miesięcy temu sprawiłam sobie szafkę Alex z Ikea, bo nie miałabym już miejsca na te wszystkie kosmetyki. W tym momencie, spokojnie jeszcze mi się coś zmieści, ale właściwie... Nie wiem czy to najlepszy pomysł. W czerwcu nie zaszalałam i w lipcu również nie mam większych planów zakupowych, ale nie mogłam się oprzeć najnowszej palecie theBalm, a zapas szamponów Yves Rocher na pewno się nie zmarnuje. Nowości kosmetyczne to jeden z Waszych ulubionych postów, ja zresztą też je lubię. Jeżeli macie ochotę zobaczyć co jeszcze mi przybyło w lipcu, zapraszam na post!

nowosci-kosmetyczne

             W kwestii pielęgnacji skupiłam się w czerwcu na włosach, choć skusił mnie przepiękny gruszkowy peeling z Joanny. Cały czas żałuję, że nie jest dostępny w większej pojemności, bo zapach jest obłędny. Wśród czerwcowych nowości kosmetycznych znalazły się moje dwa ulubione szampony z Yves Rocher: przeciw wypadaniu włosów i zwiększający objętość [recenzja]. Oba szampony sprawdzają się u mnie świetnie i bardzo je lubię do codziennej pielęgnacji włosów. Przy okazji załapałam się na promocję i dwa szampony kupiłam w cenie 19,90zł. Wcierka przyspieszająca porost od Eco Lab od dłuższego czasu należy już do moich ulubionych i musiałam uzupełnić zapas. Świetnie działa na moje włosy, hamuje wypadanie, przyspiesza porost i wzmacnia. Zdecydowanie mój nr 1 wśród wcierek jakie do tej pory używałam.

nowosci-kosmetyczne

nowosci-kosmetyczne

          Jestem aktualnie w trakcie uzupełniania pędzlowych zbiorów, bo w sezonie mam dość dużo pracy i przy większych zleceniach muszę kombinować. W związku z tym staram się sukcesywnie dokupować modele, które lubię. Tym oto sposobem do mojej skromnej kolekcji pędzli dołączyły dwie sztuki z Zoevy: 226 Smudger, który uwielbiam do rozcierania kredek jak i cieni na dolej powiece, oraz 234 Smoky shader, który z kolei bardzo lubię do rozprowadzania cieni i podobnie jak poprzedni model, do blendowania na dolnej powiece. Wybrałam też trzy pędzle Hakuro: H21 (do różu), H79 (do rozcierania) i H60 (do korektora). TheBalm wypuściło niedawno nową wersję matowej palety: Meet Matte Trimony, a ja wiedziała, że muszę ją mieć od momentu, w którym zobaczyłam zapowiedź na oficjalnym profilu theBalm na Instagramie. Jest rewelacyjna, podobnie jak jej starszy brat Meet Matte Nude. Zrobiłam też zapas kępek, które są niezbędnikiem w sezonie ślubnym.
            Właśnie zdałam sobie sprawę, że kupiłam w czerwcu aż 5 produktów do ust i wszystkie są... matowe. Dwie pomadki Lime Crime, a właściwie zamienniki Velvetines, które zamówiłam na alliexpress żeby sprawdzić jakość tych produktów. Jak będę miała też dostęp do oryginału, na pewno zrobię porównanie, bo generalnie nie zachęcam do zamawiania takich produktów z chińskich stron, ale moja ciekawość w tym wypadku wzięła górę. Przy zamówieniu Meet Matt(e) Trimony wybrałam też kolejną pomadkę theBalm Meet Matt(e) Hughes w odcieniu Committed i jestem oczarowana jej kolorem. Bardzo lubię formułę tych pomadek w związku z czym, myślę, że w przyszłości skuszę się jeszcze na inne kolory. Wśród moich nowości znalazło się miejsce na jeszcze jeden produkt do ust, a dokładniej nowość marki Sephora: Wonderful Cushion, 01 Wonderful Rosy. Nie daje całkowicie matowego wykończenia, ale na ustach zostawia lekki, satynowy połysk. 

nowosci-kosmetyczne

           Ja zabieram się za fotografowanie nowych produktów, żeby mieć materiały do postów. Koniecznie dajcie mi znać, który kosmetyk macie ochotę poznać bliżej w pierwszej kolejności, a wezmę to pod uwagę przy planowaniu postów.

Jestem bardzo ciekawa co przybyło w tym miesiącu do Waszej kosmetyczki?

Chcecie wygrać pędzle Zoeva? Chodźcie na super konkurs!


Meet Matt(e) Trimony, theBalm

$
0
0
Meet-matte-Trimony

           Zapowiedź palety Meet Matt(e) Trimony zobaczyłam na oficjalnym Instagramie firmy theBalm. Od razu całkowicie mnie oczarowała, chociaż w tamtym momencie pomyślałam sobie, że nie potrzebuję kolejnej palety. Nie wyobrażacie sobie, jakie było moje zdziwienie, kiedy kliknęłam ją podczas robienia zamówienia na minti! Nie mogłam uwierzyć w to, co robię, moje pragnienie posiadania nowej propozycji theBalm totalnie mnie otumaniło i paleta znalazła się wśród nowości czerwca. Okazuje się jednak, że to była naprawdę dobra decyzja, a dziś możecie dowiedzieć się dlaczego.

Meet-matte-Trimony-blog

          Paleta Meet Matt(e) Trimony (159zł), podobnie jak inne produkty firmy theBalm zamknięta jest w kartonowym opakowaniu i podobnej stylistyce jak starsza wersja Meet Matt(e) Nude. Opakowania wizualnie są bardzo podobne, z drobnymi różnicami, ale oczywiście nowa wersja palety ma zupełnie inne kolory. Meet Matt(e) Trimony to kompozycja zachowana w zdecydowanie cieplejszej kolorystyce niż Matt(e) Nude, przez co jest jeszcze piękniejsza! 
          W palecie znajduje się dziewięć bardzo dużych cieni, wszystkie są całkowicie matowe i mają miękką, przyjemną konsystencję. Pigmentacja jest powalająca, a ich kremowość sprawia, że wcale tak mocno się nie sypią podczas nabierania. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że kompletnie się nie pylą, ale sytuacja wygląda lepiej niż w poprzedniej palecie. Meet Matt(e) Trimony łączy w sobie odcienie fioletu, ale i chłodne brązy mocną czerń i jaśniutką brzoskwinie. Generalnie paleta jest zachowana w miarę neturalnych odcieniach, choć mocno skierowanych w stronę fioletów. Jak wspomniałam wcześniej, dominują w niej ciepłe tonacje, choć kilka chłodniejszych kolorów też w niej znajdziemy (Matt Rossi czy Matt Thomas). Paleta jest wręcz idealną propozycją dla zielonookich, bo wszystkie zawarte w niej kolory podkreślą zieloną tęczówkę. 

Meet-matte-Trimony

Meet-matte-Trimony

          Cienie świetnie trzymają się na każdej bazie, a praca nimi to czysta przyjemność. Bardzo płynnie się blendują i łączą z innymi cieniami, nie ma problemu z uzyskaniem przejść między kolorami, a podczas noszenia nie tracą na intensywności. Nie osypują się w ciągu dnia i pięknie wyglądają na powiece. Ja jestem absolutnie zakochana w kolorystyce i jakości tych cieni. Obie palety Matt(e) są moim zdaniem najlepsze ze wszystkich, jakie oferuje firma theBalm. Jeżeli marka wypuści kolejną wersję kolorystyczną palety, na pewno trafi ona w moje ręce.

Meet-matte-Trimon-blog

          Jak wiecie, uwielbiam produkty theBalm, jest to nie pierwsza i pewnie nie ostatnia recenzja produktów tej firmy na moim blogu. Paletę Meet Matt(e) Trimony używam właściwie codziennie i jestem z niej bardzo zadowolona. Sprawdza się zarówno do lekkich makijaży dziennych jak i mocniejszych, wieczorowych propozycji. Jasne kolory świetnie sprawdzają się jako cienie transferowe, więc musicie uwierzyć mi na słowo, że paleta sprawdza się naprawdę fantastycznie. Jestem oczarowana i myślę, że długo nie sięgnę po inną paletę.

Jakie są Wasze ulubione produkty theBalm? Znacie już najnowszą paletę Meet Matt(e) Trimony?

Ulubieńcy czerwca | Origins, Urban Decay, Semilac

$
0
0
ulubiency-blog

           Wiem, że post z ulubieńcami należy do Waszych faworytów, a mnie już dawno nie udało się opublikować tego zestawienia tak wcześnie! Ostatnie miesiące są dla mnie całkowicie zakręcone, prowadzenie własnej działalności wcale nie jest takie proste jak myślałam. Zmieniły się moje obowiązki, nawyki i czas nieco się skurczył, ale wciąż zwracam uwagę na kosmetyki, które zawróciły mi w głowie danego miesiąca. Nie zmienia to jednak faktu, że poza pracą i piętrzącymi się obowiązkami, wciąż znajduję czas na to, co lubię najbardziej - blogowanie. Dziś nadeszła pora, aby jak co miesiąc, pokazać Wam kilku ulubieńców. Nie będą to nowości, większość z tych produktów już znacie z innych postów, ale to chyba świadczy tylko o tym, że są naprawdę świetne, prawda?


ulubiency-blog

ORIGINS, Clear Improvement - maska oczyszczająca pory, która zawładnęła światem mojej pielęgnacji. W ulubieńcach pojawia się po raz kolejny i to chyba znak, aby w końcu przygotować o niej osobny post. Maska Origins (59zł) świetnie oczyszcza pory, wygładza skórę i sprawia, że jest miękka i gładka w dotyku. Nie podrażnia mojej wrażliwej skóry, za co muszę jej przyznać ogromnego plusa.

URBAN DECAY, Eyeshadow Primer Potion - posiadam wersję Original (99zł) i bardzo, bardzo ją polubiłam. Początkowo przeszkadzało mi, że nie wyrównuje koloru powieki i wciąż mi się to nie podoba, ale w połączeniu z korektorem lub cieniem w kremie sprawdza się rewelacyjnie. Sprawia, że powieka jest wygładzona i delikatnie się klei, przez co cienie trzymają się zdecydowanie dłużej.

Calvin Klein, CK2 (U) - prezent, który sprawił mi tata z okazji Dnia Dziecka (nie, nie szkodzi, że zaraz kończę 27 lat, dzieckiem będę do końca życia!) i od tego czasu psikam się tymi perfumami codziennie! CK2 (ok. 150zł) są lekkie, świeże, delikatnie cytrusowe z domieszką ogórka, perfekcyjne na lato, a ono pewnie jeszcze trochę potrwa. Zasłużyły na miejsce w ulubieńcach!

ulubiency-blog

ulubiency-kosmetyczni-blog

SEMILAC, Bisquit - mój aktualny numer jeden wśród hybryd jakie posiadam, w tym momencie sięgam po niego najczęściej, zaraz po Violet Gray i Acapulco z NeoNail. Bisquit (29zł) jest odpowiednikiem Fiji z Essie, wygląda kobieco, elegancko i jednocześnie delikatnie. Jego lekkość sprawia, że możemy go nosić do pracy, do szkoły i na eleganckie spotkania. Uniwersalny ideał!

MY SECRET, face Illuminator - przepiękny rozświetlacz, dostępny w każdej Naturze za niecałe 10zł. Daje na twarzy efekt tafli i możemy uzyskać za jego pomocą mocne, ekstremalne rozświetlenie (idealne do zdjęć lub na wieczór) ale i coś delikatnego na co dzień. Wypiekany rozświetlacz, który na skórze nie pozostawia żadnych drobinek, jedynie płynny, miękki blask.

NARS, Deep Throat - ostatnio poszedł w odstawkę, ale to właśnie do niego ciągnie mnie za każdym razem kiedy mam nałożyć na policzki róż. Staram się wybierać inne kolory, ale w czerwcu nie mogłam się opanować i Deep Throat (ok. 140zł) wylądował na moich policzkach nie jeden raz. Jego pełną recenzję znajdziecie [TUTAJ], porównywałam go też do słynnego różu w kolorze Orgasm

KOBO, pure pigment - wiem, że mówiłam to już niejednokrotnie, ale kolor Sea Shell (ok. 19,99zł) to najpiękniejszy pigment do makijaży ślubnych, wieczorowych i właściwie... dziennych również. Jest fenomenalny, brzoskwiniowo-różowy z mocnym połyskiem, który przepięknie wygląda na powiece. Nie rozumiem czemu KOBO wycofało te pigmenty, ale mam nadzieję, że jeszcze wrócą do regularnej sprzedaży! Cała szafa tej marki dostępna jest w Drogerii Natura gdzie aktualnie jest promocja 1+1!

ulubiency-kosmetyczni-blog

Jestem bardzo ciekawa co znalazło się w gronie Waszych ulubieńców w czerwcu? Może odkryłyście jakiś hit?

Viewing all 695 articles
Browse latest View live